20 lutego 2016

Sabrina Jeffries, Zaloty Gabriela.




Jak można zaobserwować nie mogę się oderwać od książek autorstwa Sabriny Jeffiers. Co więcej, po raz kolejny doszłam do wniosku, że każdy autor ma swój styl pisania, rozpoznawalny tylko dla niego. Nie chodzi tu jedynie o romanse historyczne. Równie dobrze jak ktoś czyta kryminały napisane przez jednego autora, od razu będzie wiedział, że to ten, a nie, kto inny odpowiada za dany fragment. Styl Sabriny Jeffries, który emanuje radością życia, optymizmem i humorem jest specyficzny. Za każdym razem autorka celnie podkreśla, jakie wartości są najważniejsze w życiu, a o których my po prostu zapominamy, nie zdajemy sobie sprawę i należycie nie szanujemy. Tych przemyconych myśli traktujących o miłości, celebrowaniu każdego dnia, życiu, szacunku, pokładaniu ufności w drugą osobę, które zapewne każdy z nas zna, jest wiele w jej książkach.

Zaloty Gabriela to czwarty tom cyklu Diablęta z Hallstead Hall. Gabe jest trzecim synem zmarłego markiza Stoneville, a czwartym z kolei narodzonym dzieckiem z małżeństwa tegoż markiza Lewisa z córką Hester Plumtree - Prudence. W 1825 roku Gabe ma 27 lat i to właśnie z jego winy, babka Hetty nałożyła w styczniu ultimatum na całe rodzeństwo, mówiące o tym, że jeżeli wszyscy nie znajdą drugiej połówki do końca roku, to ona ich wydziedziczy. Pech chciał, że Gabriel złamał rękę podczas jednego z wyścigów z Chetwinem w Turnham Green (patrz Narzeczeni mimo woli). Babcia miała dość lekkomyślnego życia swoich wnucząt. Jak do tej pory ożenili się najstarszy Olivier, Jarret i męża znalazła Minerva. W dodatku nie zrobili tego z rozsądku, ale z miłości. Wolnych ptaków zostało więc dwoje: Gabriel i młodsza od niego Celia. Gabe czerpał korzyści z wyścigów, kochał konie, znał się na ich trenowaniu i jego marzeniem była własna stadnina koni wyścigowych. Tyle, że od siedmiu lat, od tragicznego wyścigu w Turnham Green i śmierci przyjaciela Rogera Waverly, nie dość, że przylgnęło do niego określenie Anioł Śmierci to jeszcze dostawał propozycje wyścigów za pieniądze. Oczywiście przyjmował owe wyzwania i tak czerpał korzyści finansowe. 


Pewnego dnia w Turnham Green siostra Rogera, która pragnie zemsty i sprawiedliwości, rzuciła mu publicznie wyzwanie do wyścigu na torze z przejściem przez ucho igielne (odsyłam do trzeciego tomu – Miłosne wyzwanie). W czwartym tomie, od tego wydarzenia mija około półtora miesiąca i Gabriel ma już w głowie ułożony plan. Znając ubogie położenie Virginii Waverly chce wynagrodzić jej sytuację, w jakiej znalazła się po śmierci brata, być odpowiedzialnym, chronić ją i co najważniejsze - ożenić się, a przy okazji wypełnić ultimatum babki. Trudna droga zważywszy na to, że dziewczyna go nienawidzi, pragnie zemsty i wraz z dziadkiem wini za śmierć Rogera. 

Dzięki Pinterowi, wynajętemu przez rodzinę śledczemu z Bow Street, Gabe dowiaduje się więcej o dwudziestoletniej pannie Waverley. Nie omieszka jej zresztą o tym bezczelnie poinformować podczas walca na balu w Marsbury House, na którym Virginia pojawia się dzięki zabiegom Gabriela. Propozycja małżeństwa wydaje się jej absurdalna. Dziewczynie towarzyszy kuzyn Pierce, hrabia Devonmont (jego perypetie bliżej poznać można w szóstym tomie - Czar wigilijnej nocy), który wychowywał się z rodzeństwem Waverly’ów, a farmę traktuje jak rodzinny dom. To również Pierce odziedziczy posiadłość należącą do dziadka. Generał Isaac zaopiekował się dziećmi po tragicznej śmierci syna i synowej, a Virginia była jego oczkiem w głowie. 

Koniec końców Virginia zgodziła się na taniec jedynie ze względu omówienia wyścigu, jaki chciała rozegrać z Gabrielem. Ten owszem zgodził się na Turnham Green, ale pod warunkiem, że dziewczyna najpierw wygra z nim wyścig na łatwiejszym torze w Ealing, liczącym 3,5 km długości. Jeżeli przegrałaby, zgodzi się na jego konkury. Zakład został zawarty, przy okazji o wszystkim dowiadują się członkowie rodziny jednej i drugiej strony. Babka Hetty zmierzy się z dziadkiem Waverly’em nie tylko na słowa, ale i czyny. Z kolei Gabe będzie musiał znosić upokorzenia ze strony Isaaca, walczyć o akceptację Virginii i zmierzyć się z nękającymi go wydarzeniami z przeszłości, których konsekwencje odczuwa do teraz.  Prawda staje się jednak najważniejsza dla spokojnej przyszłości.


Gabe to taki mężczyzna – chłopiec. Wierzy, że śmierć łatwo go nie zabierze, stąd jego pomysł na paranie się wyścigami. Martwi się jednak o zabezpieczenie najmłodszej z rodzeństwa Celii, która nie wykazywała do tej pory żadnego zainteresowania w szukaniu kandydata na męża. W odczuciu Virginii jest aroganckim bufonem, lekkomyślnym głupcem, pyszałkiem mającym żyłkę buntownika. Oczywiście ten wizerunek będzie w oczach dziewczyny o romantycznej wrażliwości, z upływem czasu ulegał zmianie. 

Mamy, więc kolejną historię miłosną i dalszy ciąg sprawy związanej ze śmiercią rodziców Sharpe’ów. Gabriel na zgromadzeniu rodzinnym opowiada, co też zapamiętał z wydarzeń w stajni w dniu śmierci rodziców w roku 1806. Zadaniem Pintera jest odnalezienie pracującego wówczas w majątku, masztalerza Benny’ego May’a. Śledczy informuje również rodzinę, że wysłał list do kapitana Rawdona, którego na kilka lat wysłano do Indii. Towarzyszyła mu oczywiście pani Rawdon (odsyłam do Narzeczonych mimo woli). Minie, więc kilka miesięcy zanim otrzyma odpowiedź. Kim był tajemniczy mężczyzna, który zjawił się według Desmonda w domku myśliwskim po zabójstwie, to należy sprecyzować. Ustalenia są jednak coraz bardziej zaskakujące. 

Historia Gabriela i Virginii może się podobać. Tym razem akcja umieszczona jest głównie na wsi i w dodatku mamy lato. Pachnie lawendą, końmi i sianem, a słoneczne ciepło i upalna duchota są odczuwalne. Gabriel, który słynie z nie najlepszej reputacji, który do tej pory ubierał się jedynie na czarno i jeździł czarnym faetonem, w dodatku jest arystokratą, podejmuje wyzwanie dziadka i zgadza się na pracę w stadninie. Musi także w pewnym momencie zdecydować, czy porzucić wszelkie machinacje i zdobyć kobietę, którą pożąda. Z kolei Virginia jawi mi się w wyobraźni, jako zwykła dziewczyna, jasna iskierka, za to pełna uroku, wewnętrznej siły, zadziorności i uporu. Wprowadzeni zostają do cyklu nowi bohaterowie: Pierce, który śpi do południa i ku wściekłości Gabriela publicznie pokazuje zainteresowanie Virginią oraz książę Lyons, również kawaler do wzięcia. Obaj to jednak kobieciarze i hultaje, o skomplikowanych przeszłościach.  

Po przeczytaniu części czwartej cyklu Diablęta z Hallstead Hall jestem już pewna, że należy książki czytać w kolejności. Jak zamykam jedną książkę i otwieram drugą, to tak jakbym czytała kolejne rozdziały historii tej samej rodziny zebrane w jednym tomie. Sabrina Jeffries nie stosuje, bowiem powtórzeń, owszem wspomina, ale przyjmuje z góry, że czytelnik przeczytał poprzednie tomy. Autorka łączy wydarzenia ze sobą, splata je, w jednym tomie nakreśla, w kolejnym pisze o nich dalej. Przykładowo to w trzecim tomie Virginia wyzywa publicznie Gabriela na wyścig przez ucho igielne w Turnham Green, a w czwartym mamy tego wydarzenia kontynuację. Wówczas też towarzyszył jej prawdopodobnie Pierce. W dodatku w czwartym tomie babcia Plumtree ponownie zaskakuje. 

… Czas na Celię.
 



Sabrina Jeffries, Zaloty Gabriela, wydawnictwo Bis, wydanie 2014, tytuł oryginalny: To Wed A Wild Lord, tłumaczenie Dorota Jankowska - Lamacha, cykl: Diablęta z Hallstead Hall (TOM 4) oryg: Hellions of Halstead Hall, oprawa miękka, stron 326.





  1. Narzeczeni mimo woli
    Maria Butterfield + Oliver Sharpe, markiz Stoneville
  2. Kochanek z piekła rodem
    Annabel Lake + Lord Jarret Sharpe
  3. Miłosne wyzwanie
    Lady Minerva Sharpe + Giles Masters
  4. Zaloty Gabriela
    Virginia Waverly + Lord Gabriel Sharpe
  5. Polowanie na męża
  6. Czar wigilijnej nocy
    Camilla Stuart+ Pierce Waverly
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję bardzo za konstruktywne słowo pisane pozostawione na tym blogu. Nie zawsze mogę od razu odpowiedzieć, za co przepraszam.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników. Prowadząca bloga nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.